Ciekawostki o projektowaniu wnętrz #01
MIT 1
Architekt wnętrz jest dla mnie za drogi.
Projektant wnętrz to dla mnie zbędny wydatek. Na projekt stać tylko bogatych snobów. Gdzie mnie, z takim małym budżetem, będzie stać na taką ekskluzywną usługę?
Dawno, dawno temu… projekt u architekta wnętrz był luksusem, na który stać było niewielu. Dzisiaj na szczęście już tak nie jest. Jeżeli posiadasz konkretny budżet na remont, to warto chociaż zapytać projektanta, co dałoby się z tą kwotą zrobić. Może się okazać bowiem, że Twój budżet jest tak mały, że starczy Ci na same materiały, ale na robociznę już nie lub na odwrót. W takim wypadku warto chociażby zapytać w ramach porady projektowej: jaki może być minimalny koszt całego przedsięwzięcia, jakie rozwiązania projektowe byłyby tańsze w realizacji itp. Pamiętaj! Nie musisz brać kompleksowej usługi. Może to być tylko koncepcja czy – tak jak pisałam wyżej – porada projektowa. Wszystko zależy od tego, czego tak naprawdę potrzebujesz. Najlepiej zapytaj. Kto pyta, nie błądzi. A nawet skorzysta. Każdy ma prawo mieszkać ładnie i funkcjonalnie, nawet przysłowiowy przeciętny Kowalski.
MIT 2
Projektant będzie tworzyć swoją wizję wbrew moim oczekiwaniom.
Mam swoją wizję domu/mieszkania/…(sam uzupełnij) Projektant będzie na siłę chciał wprowadzić swoją wizję, bo to przecież artysta, on musi mieć kreatywnie. Chce sobie zrobić fajny projekt do portfolio, więc moje upodobania będzie miał gdzieś.
Każdemu architektowi wnętrz zależy na jednym: zadowolonym kliencie! Dlaczego? Ponieważ JESTEŚ dla nas najlepszą reklamą!!! Dlaczego zakładasz od razu, że będziemy narzucać swoją stylistykę i klimat? Wszystko to, co projektant ewentualnie próbuje Ci wyperswadować, dotyczy (a przynajmniej powinno) rzeczy o charakterze funkcjonalno-techniczno-ergonomiczym. Jeżeli Twój pomysł ma feler, bo nie uzyskasz dzięki niemu oczekiwanego efektu, to dobry i uczciwy projektant ma wręcz obowiązek Ci o tym powiedzieć. Jego wiedza i doświadczenie pozwala mu na wskazanie, że dane rozwiązanie nie spełni Twoich (sic!) potrzeb. A molestując go o ciągłe zmiany, wprowadzając swoje pomysły, sabotujesz nie tylko jego pracę, ale i projekt własnych czterech kątów. Praca nad tym nie tylko będzie trwała dłużej, ale i sprawi, że i jedna, i druga strona będzie coraz mniej zadowolona ze współpracy. Natomiast, jeśli projektant będzie Ci narzucał swoją koncepcję klimatu wnętrz kompletnie niezgodną z Twoimi upodobaniami estetycznymi i zainteresowaniami, tworzył funkcjonalności, które nie odpowiadają Twojemu stylowi życia – uciekaj! 😉 To nie jest dobry architekt wnętrz. On ma Ci pomóc, a nie uprzykrzyć życie.
MIT 3
Praca projektanta wnętrz jest jego pasją, więc nie musi w nią wkładać wiele wysiłku.
No przecież jeżeli coś jest Twoją pasją, to robisz to nie z przymusu, tylko dlatego że chcesz. Lubisz to robić, więc dla Ciebie jest to przyjemność, a nie praca. Ten, kto jest zadowolony z pracy i ma z niej satysfakcję, to przecież tak jakby nie pracował.
Hmmm… chciałabym, żeby tak było. I myślę, że niejeden architekt wnętrz, zjadając przy różnych projektach własne zęby, też chciałby, żeby tak było. I nie, nie, nie… nie narzekam na pracę projektanta. Co to, to nie! Bardzo lubimy z Izą projektować, kreować, wymyślać.
No właśnie! Projektowanie to nic innego jak myślenie. A jak jest myślenie, to robią się schody. A jak są schody, to mamy wysiłek. I to spory, bo czasami musisz wejść na 50-te piętro. A zdarza się, że to są schody z przeszkodami. 😉 Prawdopodobnie jesteś jedną z wielu osób, które nie wiedzą, że oprócz samego projektowania mamy też inne obowiązki i zadania (spotkania z klientami, załatwianie próbek materiałów w sklepach, jeżdżenie z klientami po materiały i/lub meble, uczestnictwo w targach, szkoleniach itp.), nie wspominając o powinnościach domowych (czyli to, co większość ma w domu i poza nim, łącznie z opieką nad małoletnią latoroślą). Tak jak i Tobie zdarzają się nam dni, kiedy jesteśmy średnio dysponowane, a musimy jechać tu, pójść tam, zrobić to i skończyć tamto. I wtedy nie ma, że boli. Po prostu to robimy! Chcemy, żebyś był zadowolony z naszej współpracy.
MIT 4
Architektura wnętrz to tylko dekorowanie i wybieranie kolorów do pomieszczeń.
A co Ty masz takiego do roboty? Tu kwiatek, tam sofa. Tu taki kolor, a tam taki. Tak każdy potrafi i na dodatek wie dokładnie, co mu się podoba, a co nie.
Niewiele osób wie, ale jest zasadnicza różnica między architektem wnętrz a dekoratorem. Architektura wnętrz to nie to samo co architektura budynku, jednak niesie ona ze sobą odpowiedzialności poważniejsze niż te, które ma dekorator wnętrz. Dekorowanie wnętrza jest ostatnim etapem całego procesu projektowego. Pierwszy etap ma charakter przygotowawczy: należy do niego stworzenie dokumentu z wytycznymi projektu, który robi się razem z klientem, inwentaryzacja pomieszczeń, szukanie inspiracji. Następnie zasadniczy etap projektowy związany z funkcjami, które chcemy zastosować, łącznie z zastanowieniem się nad punktami świetlnymi oraz gniazdkami i włącznikami. I tu pracujemy na rzutach pomieszczeń. Potem dopiero jest wybór materiałów, opraw oświetleniowych, mebli i dekoracji. Do tego dodajmy działania pozaprojektowe: spotkania z klientami, szukanie materiałów w Internecie, tworzenie wszelkich tabelek i zestawień, jeżdżenie z klientami po sklepach, a czasami i nadzór autorski nad samą inwestycją. Cała praca nad kompleksowym projektem może trwać kilka miesięcy.
MIT 5
Architekt wnętrz na pewno zarabia mnóstwo pieniędzy.
Mit, który jest ściśle związany z mitem nr 1.
Projektant wnętrz jest dla mnie za drogi, ponieważ bardzo dużo bierze. A skoro dużo bierze, to znaczy, że dużo zarabia.
Mity te wiążą się z tym, że zwyczajnie nie wiesz, co wchodzi w zakres pracy tego typu i ile czasu projektant musi na to poświęcić. Zdarza się, że suma wynagrodzenia, która może być jednorazowo dość duża, po rozłożeniu na czas ogólnej współpracy, aż do otrzymania ostatniej transzy, okaże się zupełnie standardowa. Jest to też związane z faktem, że każdy etap projektu musi być przeanalizowany i, po wprowadzeniu ewentualnych uwag, zaakceptowany przez Ciebie, żeby architekt wnętrz mógł wrócić do dalszej pracy. Mimo ustalonych harmonogramów może się zdarzyć, że całość rozciągnie się w czasie i kwota, która pierwotnie wyglądała na sporą, po przeliczeniu na miesiące, okaże się całkiem normalna w porównaniu do Twoich miesięcznych zarobków.
MIT 6
Nienormowany czas pracy projektanta wnętrz.
Jako projektant masz fajnie, bo możesz pracować, kiedy chcesz i ile chcesz. A ja muszę tyrać od 08:00 do 16:00. Nie ma zmiłuj się!
Tak, tak … marzenie ściętej głowy. Bo w teorii to fajnie wygląda, ale co jeśli projektant ma rodzinę i/lub inne zobowiązania? Tak się składa, że oprócz projektowania, rzeczy z listy TO DO jest o wiele więcej. Jeśli dodamy do tego posiadanie dwóch małych, krnąbrnych stworzeń ludzkich 😉 domagających się Twojej wiecznej uwagi, od czasu do czasu przynoszących różne bakterie i wirusy wirujące w domowym zaciszu, atakujące jak ninja nie wiadomo kiedy i skąd, tak że siedzisz potem zasmarkany i z gorączką, bo przecież musisz to załatwić, a tamto skończyć, to zrozumiesz, że projektowanie wnętrz jest taką samą pracą jak inne. A nawet jeśli dzieci nie ma, to jak przy każdym wolnym zawodzie, trzeba wyrobić w sobie taką samodyscyplinę, żeby wszystkie projekty oraz inne obowiązki się zwyczajnie nie rozjechały. Bez dokładnej organizacji czasu ani rusz, ale też musimy pamiętać, że trzeba być elastycznym i umiejętnie odpowiadać na to, co los przynosi niespodziewanie. Nienormowany czas pracy jest tylko dla tych, którzy potrafią się wziąć w karby bez cudzego bata nad sobą. A takich chyba nie ma wielu.
MIT 7
Projekt wnętrz dla znajomego/rodziny/…(sam uzupełnij) to przysługa.
Nie mogłabyś zerknąć do mnie do mieszkania, co można by było z nim z zrobić, jak rozplanować, jakie meble wybrać? No wiesz – jestem Twoim znajomym/członkiem rodziny/przyjacielem, więc wypadałoby, żebyś zaprojektował mi po znajomości (a najlepiej za darmo).
Jesteś moim znajomym, wypadałoby, żebyś mi zapłacił. W końcu wykonuję dla Ciebie pracę. Jest różnica między przysługą a wykonaniem czynności o charakterze zarobkowym. Przysługa to nic innego niż „wyświadczona komuś uprzejmość, grzeczność” (za SJP PWN). Projekt, tworzony przez co najmniej kilkadziesiąt godzin, to nie przysługa, tylko usługa, za którą trzeba zapłacić. Mam nadzieję, że opis wcześniejszych mitów rozwieje Ci wątpliwości, dlaczego. Podam przykład. Za leczenie kanałowe musiałbyś zapłacić plus minus 1000 zł. Często zajmuje ono kilka wizyt. Skąd ta kwota? Cena zależy od liczby kanałów i techniki. W niektórych przypadkach potrzebny jest mikroskop, a wtedy cena znacznie wzrasta. I to może być cena za same kanały, a jeszcze dodatkowo odbudowa i sposób odbudowy zęba: kompozyt, włókno lub protetyka. Z reguły nikt nie wie, na co się składa kwota, którą trzeba zapłacić. Po prostu ją płaci. A Ty poprosiłbyś znajomego dentystę, żeby zrobił Ci leczenie kanałowe w ramach przysługi? Gdyby projektant pracował tylko „po znajomości”, to gryzłby ściany. A my jak wszyscy inni lubimy normalnie jeść i lubimy mieć za co płacić rachunki.
MIT 8
Gdybym miał taki program, sam bym sobie zaprojektował swoje wnętrza.
Jest tyle prostych programów, które są bardzo intuicyjne. Nie trzeba być geniuszem, żeby je ogarnąć. Co to za problem postawić parę ścianek i je pomalować, wrzucić jakieś meble, tudzież kwiatek? Prościzna!
Podam Ci przykład z podwórka koleżanki projektantki. Klientka znalazła prosty programik do tworzenia rzutów pomieszczeń. Ponieważ posiada już jeden salon masażu, stwierdziła, że posiada również odpowiednią wiedzę, jak zaprojektować kolejny salon w zakupionym przez siebie lokalu. Koleżankę spytała tylko o poradę, żeby sprawdziła sanitariaty oraz zaprojektowała recepcję. Po obejrzeniu przygotowanego rzutu koleżanka zauważyła mnóstwo błędów o charakterze funkcjonalno-ergonomicznym niezgodnym z normami. Żeby przerobić same sanitariaty, musiałaby praktycznie przearanżować cały salon, czyli czekałby ją cały projekt funkcjonalny salonu. Wnętrze przeznaczone do publicznego użytkowania musi być zaakceptowane w urzędach i bardzo często w sanepidzie, dlatego tak ważna jest znajomość zagwozdek projektowych i norm. Nawet we własnym wnętrzu domowym masz do czynienia z ergonomią, instalacjami itp. Nie wiesz wszystkiego. Zaufaj więc fachowcowi, żeby nie powielać błędów, które mogą cię później sporo kosztować.
MIT 9
Projekt oświetlenia można zrobić przed aranżacją wnętrza.
Proszę Pani, jutro wchodzą fachowcy. Może Pani tak na szybciutko zrobić mi „szkicyki instalacji elektrycznej”? A projekt wnętrza to może Pani na spokojnie sobie robić później.
Myślę, że nie raz i nie dwa, każdy projektant wnętrz spotkał się z klientem, który pojawił się u niego „ociupinkę” za późno. Zatem jak sobie wyobrażasz projekt punktów świetlnych bez zaprojektowania wszystkich funkcji w domu, czyli zaznaczeniem, gdzie kuchnia, gdzie wyspa, gdzie łóżko, gdzie garderoba, gdzie pralka, gdzie zlew, gdzie umywalka itd.? Przecież to wszystko musi być oświetlone! Włączniki i gniazdka muszą być w miejscach, w których będą wszystkie sprzęty. Ale najpierw trzeba wymyślić (czyt. zaprojektować), gdzie one będą. Dopiero wtedy możemy myśleć o elektryce. O mieszkaniu czy wnętrzach domu trzeba myśleć globalnie, pojedynczo się nie da. Jeśli masz wątpliwości, zapytaj specjalistę.
MIT 10
Projektant jest moim pracownikiem, a ja jego pracodawcą.
Twój Klient, Twój Pan! Projekt nie spełnia moich oczekiwań, więc musisz go zmienić. Wyślij mi to na jutro, to przecież będzie dla Ciebie tylko 10 minut. Skoro Ci płacę, to wymagam!…itd.
Tylko że za wymagania się płaci. 🙂 Im więcej wymagań, tym większe koszty. Ale nic to. Chodzi przecież o relację między Tobą a architektem wnętrz. Powyższe cytaty nie dotyczą wymagań i oczekiwań, tylko tego, jak często klient widzi relację z projektantem. To że płacisz, nie oznacza, że projektant musi wykonywać wszelkie Twoje polecenia, marudzenia, prośby i zachcianki. To nie jest układ hierarchiczny. To jest układ, gdzie Ty i architekt wnętrz jesteście sobie równi. Ty jesteś usługobiorcą, on usługodawcą. Idziesz do niego, bo jest fachowcem w swojej dziedzinie, ale on nie musi dla Ciebie pracować. On może sobie wybrać klienta, tak jak Ty wybierasz projektanta. Jak już się zdecydujecie razem pracować, wspólnie musicie stworzyć warunki do owocnej współpracy.
Jest też i druga strona medalu. Kiedy projektant zapomina, że to nie on będzie mieszkał w projektowanym mieszkaniu czy domu, i marzy mu się super ekstra projekt, którym będzie chciał się pochwalić. Najczęściej jest to młody, nieopierzony absolwent architektury wnętrz (bądź zbliżonego kierunku), który być może ma talent i wiedzę, ale niekoniecznie doświadczenie we współpracy z klientem.
Współpraca to relacja na zasadach równości. Wymaga ona zaufania obu stron do siebie nawzajem i wypracowaniu wspólnego języka, dzięki któremu obie strony w efekcie będą zadowolone.